Jak zaczęła się twoja przygoda z bieganiem?
Mam wrażenie, że biegam od zawsze. Już jako dziecko byłam aktywna, uprawiałam wiele sportów i lubiłam wysiłek. Jako dziewczynka uwielbiałam też robić zdjęcia i marzyłam o tym, by zostać fotografem, więc udało mi się połączyć moje dwie największe życiowe pasje. Zazwyczaj trenuję od trzech do pięciu razy w tygodniu, ale właśnie przebiegłam swój pierwszy maraton w Tel Avivie, więc moje treningi w czasie przygotowań były intensywniejsze. Uprawiam też jogę, a ostatnio zakochałam się w surfingu.
Co ci daje bieganie?
To sposób życia. Kiedy biegam sama, jest to dla mnie rodzaj medytacji i okazja do tego, by pobyć sam na sam ze sobą. Z drugiej strony uwielbiam biegać z przyjaciółmi. To zawsze dobra zabawa, cieszymy się wtedy chwilą, dużo się śmiejemy i pozujemy do zdjęć.
Przez ponad dwa lata działania platforma Roco Runs zdobyła w sumie ponad 90 tysięcy fanów na Instagramie i Facebooku – w mediach społecznościowych i stała się jedną z największych społeczności łączących biegaczki z całego świata. Jak to się zaczęło? Jak wyglądały początki Roco Runs?
Kiedy odkryłam Instagrama, w jednej chwili zakochałam się w magii, jaką mogę wyczarować aparatem. W tym czasie nie zajmowałam się jeszcze profesjonalnie fotografią, ale już wiedziałam, że chcę poprawić swoje umiejętności. Tak odkryłam swoją pasję i zaczęłam fotografować sytuacje z codziennego życia w Tel Avivie. Jak już mówiłam, poza fotografowaniem, kocham biegać. Trenowałam głównie sama, aż dwa lata temu postanowiłam zacząć biegać z przyjaciółkami. Wszystko zaczęło się od sobotnich, porannych treningów dla przyjemności. Lubię używać aparatu przy każdej możliwej okazji, więc kończyło się to zazwyczaj tym, że zamiast biegać ze znajomymi, robiłam sprint, żeby być przed nimi i móc je sfotografować, jak biegają, skaczą, tańczą i po prostu dobrze się razem bawią. Kiedy znajdowałyśmy jakieś szczególnie ładne miejsce, zatrzymywałyśmy się na dłużej i pozowałyśmy do zdjęć. Starałam się nie pomijać żadnych momentów naszych biegów, nawet tych trudnych. Były więc starty, ale były też mety, kiedy siadałyśmy wykończone albo jadłyśmy coś razem po treningu na plaży. Kiedy zaczęłam wrzucać zdjęcia z naszych treningów na profil ROCO, zauważyłam, że ludzie się tym interesują, że się z nami identyfikują i powoli ROCO zyskiwało coraz więcej fanów. Później był maraton w Paryżu. Razem z trzema przyjaciółkami rzuciłyśmy sobie wyzwanie zapisałyśmy się na maraton w stolicy Francji 2014 roku. Dla mnie była to niesamowita okazja, by podzielić się z innymi naszą historią – pierwszy miesiąc treningów, pierwsze 15 kilometrów, następnie 24, 26, a w końcu finałowe 36, bo taki cel sobie wyznaczyłyśmy… robiłam zdjęcia na wszystkich tych etapach, by pokazać, jak ważna w tej drodze była nasza przyjaźń i poczucie, że robimy to razem. Wyzwaniem dla mnie było, żeby być częścią tej historii. Nie tylko fotografować, ale też zachować proporcje, by była to opowieść całej naszej czwórki – nie tylko moja. Okazało się, że zdjęcia mogą być fenomenalnym motywatorem. Zauważyłam, że obecność aparatu w czasie biegania rozwesela moje przyjaciółki, podnosi je na duchu i używałam tej mocy, kiedy potrzebowałyśmy energetycznego kopa. Kiedy tylko przekroczyłyśmy metę w Paryżu, zaczęłyśmy się rozglądać za nową przygodą i tak dochodzimy do historii Nastyi, czyli „Kiedy bieganie spotyka modę”. Nastya to blogerka modowa, która prowadziła imprezowy, a nie sportowy styl życia. Kontynuując nasz ruch, postanowiłyśmy ją przygotować do półmaratonu, by udowodnić, że każdy może biegać, zmienić swój styl życia i poczuć smak zwycięstwa. Trenowałyśmy Nastyę do półmaratonu w San Francisco przez cztery miesiące i tak stała się jedną z Roco Dziewczyn. Początki nie były łatwe, w trudnych momentach, kiedy w siebie wątpiła, mówiłyśmy jej za każdym razem NIGDY NIE MÓW NIGDY. Jej ogromny sukces, kiedy pokonała własne słabości i przebiegła półmaraton, zainspirował nas do stworzenia zespołu biegowego NIGDY NIE MÓW NIGDY. Znalazłyśmy pięć różnych i inspirujących kobiet, instagramerek, a wśród nich tancerkę, fotografkę i blogerkę, założyłyśmy nową stronę na Instagramie „Never say never crew”. Tym samym zwiększyłyśmy znacznie zasięg Roco, bo posty trenujących dziewczyn pokazywały się na wspólnym, nowym profilu, ale też na Roco Runs i na profilach poszczególnych bohaterek. Chciałyśmy stworzyć kobiecą społeczność, która się wspiera i inspiruje kobiety z różnymi zainteresowaniami. Coraz więcej biegaczek nas odkrywało i przyłączało się do Roco Runs. Przy okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet zaprosiłyśmy wszystkie dziewczyny z Tel Avivu, by na jeden dzień stały się królowymi biegania. Zgłosiło się wtedy 200 kobiet, które w koronach na głowie przebiegły z nami 5 kilometrów.
Motto waszego ruchu brzmi: siła jest zabawna i piękna. Co ono dla ciebie znaczy?
Kiedy łączysz sport z przyjaciółmi i zabawą, kiedy razem śmiejecie się, skaczecie, tańczycie, pozujecie do zdjęć, to sprawia, że dobrze się czujesz i fizycznie, i psychicznie. W czasie naszych wspólnych treningów nie spieszymy się, zatrzymujemy się, kiedy mamy na to ochotę, cieszymy się treningiem. Ja mam przy sobie zawsze aparat, co pozwala mi uchwycić te chwile.
Jak można dołączyć do ruchu Roco Runs? I dlaczego jest on otwarty tylko dla kobiet?
Moim celem jest, by Roco Runs opanował cały świat i żeby w każdym dużym mieście była załoga Roco. Moim marzeniem jest, by wszystkie Roco Dziewczyny, niezależnie od tego, gdzie mieszkają, mogły mieć ze sobą kontakt i jeśli któraś z nas dokądś wyjeżdża, to w innym kraju będzie mogła potrenować z innymi Roco Girls. Roco Runs jest społecznością tylko dla kobiet, bo ważne dla mnie jest, żeby kobiety były widoczne, żeby były liderkami, a poza tym historia Roco zaczęła się od czterech dziewczyn trenujących do maratonu.
Co sobotę spotykasz się z innymi Roco Dziewczynami na wspólnym treningu, który odbywa się pod hasłem #funrun. Jak taki trening zazwyczaj wygląda?
Nasz sobotni #funrun nie jest spotkaniem profesjonalnej grupy biegowej, to po prostu trening grupy przyjaciółek, które połączyła miłość do biegania. Nasza grupa się rozrosła, bo znajome przyprowadziły znajome. Czasami, na specjalne okazje, organizujemy treningi otwarte dla wszystkich dziewczyn, czasem też dołączają do nas turystki, które akurat odwiedzają Tel Aviv. Zwykle umawiamy się bardzo wcześnie w soboty rano w centrum miasta, a latem na plaży i przebiegamy około 10 kilometrów. Po drodze się zatrzymujemy, robimy zdjęcia, bieg kończymy kanapką i kawą w kawiarni, a jak jest ciepło to piwem na plaży. Sobotni trening stał się dla nas tradycją i musi być naprawdę bardzo ważny powód, by go przełożyć. Czasem też po bieganiu razem ćwiczymy jogę, czy robimy power trening.
Ty masz utrudnione zadanie, bo jednocześnie biegasz i robisz zdjęcia. Jak to godzisz i czy jest to bezpieczne dla twojego sprzętu fotograficznego?
Tak, nic mu nie grozi. Biorę ze sobą wtedy lekki i mały aparat półprofesjonalny, którego używam tylko, kiedy biegam.
Na co dzień Roco treningi odbywają się w Tel Avivie, ale kiedy podróżujesz poznajesz Roco Girls na całym świecie i trenujesz z nimi?
Gdziekolwiek lecę – piszę o tym na profilu Roco na Instagramie i w ten sposób kontaktują się ze mną lokalne Roco Girls, planujemy wtedy wspólny trening i sesję zdjęciową. Zazwyczaj natychmiast łapiemy kontakt, który nie urywa się nawet, kiedy wracam do domu. Czuję, że sport łączy ludzi niezależnie od ich religii, koloru skóry, czy narodowości. Poza tym społeczność Roco emanuje szczęściem i radością, a to znacznie ułatwia nawiązywanie kontaktów.
Na każdym kroku podkreślasz, że trenujesz przede wszystkim dla przyjemności, ale masz za sobą pierwszy maraton. Jak połączyć przyjemność i przygotowania do pokonania królewskiego dystansu?
Uważam, że nawet trenowanie do maratonu może być przyjemne, choć przyznaję, że było dużo cięższe i intensywniejsze, niż moje codzienne treningi. Do maratonu od początku podchodziłam jak do podróży, którą chciałam odbyć we własnym tempie. Przygotowania były mocnym i wymagającym przeżyciem, a w ich czasie dowiedziałam się dużo o sobie. Towarzyszyli mi przyjaciele i także dzięki nim udało mi się cieszyć tą podróżą, mimo trudności.
Roco Runs jest połączeniem zamiłowania do biegania, fotografii i mody. Czy myślisz, że twój profil na Instagramie powstałby, gdybyś nie była fotografką?
Podstawą Roco Runs są fotografie i nawiązanie wizualnego kontaktu z odbiorcą, ale dla mnie Roco to dużo więcej niż tylko dobre zdjęcia. Staram się by towarzyszyły im interesujące historie kobiet, dla których sport jest ważną częścią życia. Sport i moda to też moje pasje i uważam, że to, co zakładasz na trening potrafi cię zmotywować i zachęcić do tego, by ruszyć się z domu.
Roco Runs znalazło się w gronie dziesięciu najbardziej wartych obserwowania instagramowych kont w Tel Avivie, jako jedno z bardziej ekscytujących i przyciągających spojrzenia. To twoja zasługa, jako profesjonalnej fotografki. Oprócz tego, że zdjęcia są pełne życia, uśmiechu, słońca i dobrej energii, są to też portrety ukazujące piękno kobiecego ciała z anatomiczną wręcz precyzją. Jak osiągasz taki efekt?
Staram się otaczać inspirującymi, pozytywnymi kobietami z dobrą energią i fotografować spośród nich takie, które trenują przeróżne sporty – skating, surfing, boks. To cała tajemnica, bo ciała kobiet, które uprawiają sport naturalnie wyglądają lepiej. Poza tym, Tel Aviv jest też wdzięcznym miastem do fotografowania, jest plaża, dużo parków, graffiti i słońce, a ja, jako fotograf, wiem jak te atuty wykorzystać. Podczas naszych sobotnich treningów staram się wyłapywać szczególnie takie uśmiechnięte i słoneczne chwile, i to stało się cechą charakterystyczną Roco Runs. Wyszukiwanie i fotografowanie ciekawych kobiet jest moją pracą i pasją, a odkąd Roco Runs zrobiło się popularne, jest mi też łatwiej, bo dziewczyny same się do mnie zgłaszają.
Oprócz zdjęć na Instragramie i Facebooku, publikujesz też krótkie historie inspirujących fitkobiet. Część z nich to profesjonalne zawodniczki, ale są też aktorki, trenerki i modelki. Jak wybierasz swoje bohaterki?
Odcinki z cyklu „Jesteś inspiracją Roco” ukazują się co niedzielę. Znajduję moje bohaterki na Instagramie. Kiedy trafię na kogoś intrygującego, kto prowadzi aktywny tryb życia, robię wywiad, zdjęcia i publikuję ich historie. Każda z tych dziewczyn jest dla mnie wielką inspiracją.
Roco Runs jest przykładem społeczności, w której kobiety wzajemnie się wspierają. Uważasz, że to ważne w dzisiejszym świecie?
Myślę, że kobiety wspierające inne kobiety mają dużo większą moc sprawczą, a walczyć ze stereotypami i zmienić postrzeganie kobiet można także przez obraz, zdjęcia. Droga do równouprawnienia jest jeszcze długa, ale wierzę, że kobiety inspirujące inne kobiety mogą się do tego przyczynić. Roco Runs angażuje się również w profilaktykę zdrowotną, dotyczącą na przykład cukrzycy czy raka piersi. Jeśli tylko mogę zachęcić Roco Dziewczyny by się badały i pomagały innym, chętnie to robię.
Czym dla ciebie jest ruch Roco Run i jaką widzisz dla niego przyszłość?
Wierzę w siłę kobiecej wspólnoty i chcę dalej tworzyć ruch szczęśliwych i silnych kobiet. Chciałabym, by Roco Runs była jeszcze bardziej uniwersalną społecznością. Nawet w snach nie przypuszczałam, że nasze historie będą poruszać ludzi na całym świecie. Możliwość inspirowania ludzi poprzez fotografie jest dla mnie czymś absolutnie niesamowitym. Dziś Roco jest społecznością kobiet, które kochają głównie sport, ale też modę i styl. Roco motywuje, wspiera i daje siłę kobietom przez zdjęcia i historię biegaczek, sportsmenek, trenerek i blogerek modowych z całego świata. Od niedawna Roco Runs ma też swoją kolumnę na czołowej internetowej stronie informacyjnej w Izraelu, na której również robię wywiady i zdjęcia ze znanymi sportsmenkami. Roco jest projektem, który zmienił moje życie. Chcę dalej stawiać kobiety przed moim obiektywem i opowiadać ich ciekawe, sportowe historie.
Z założycielką Roco Runs, Ronit Cohen, rozmawiała Ewa Mierzejewska. Zdjęcia: Ronit Cohen